22:53

Piękna, promienna cera | Olej z nasion pomidora

Soczyste, słodkie, rozpływające się w ustach - takie właśnie są pomidory skąpane w słońcu. Okres pomidorowy w moim ogródku był wyjątkowo urodzajny, pachnący i smakowity. Bogactwo witamin, mikroelementów i niezwykle cennego likopenu - to właśnie to, co skrywa się w mięsistym miąższu pomidora.

Dzisiejszą chwilę skradnie produkt niezwykle ciekawy,  olej z pestek tytułowego pomidora - niezwykle lekki, odżywczy, o świeżym zapachu kończącego się lata. To kolejny produkt,w  który warto zainwestować.

Gdy kupowałam olej z  nasion pomidora, był on nowością w sklepie zróbsobiekrem. Można powiedzieć, że kupiłam go w ciemno, ale przeczucie mnie nie zawiodło i olej jak najbardziej na mojej skórze się sprawdził. Jeśli jeszcze wahacie się nad zakupem - możecie brać w ciemno, moim zdaniem nie odstaje działaniem od olejów jagodowych,a  jest dobrą alternatywą, gdy potrzeba urozmaicenia :)

Olej z nasion pomidora zalicza się do olejów wysokolinolenowych - przez to jest lekki, szybko się wchłania, a także upłynnia łój i zapobiega tworzeniu się zaskórników, gdyż reguluje gospodarkę lipidową skóry. Zawiera on jednak więcej kwasów omega-9, dzięki temu mimo lekkości i wyśmienitej wchłanialności - jest bardziej odżywczy i zdecydowany w działaniu. Ma lepsze właściwości regenerujące i zmiękczające niż oleje z roślin jagodowych, ale nie jest też tak treściwy jak np. olej z  pestek śliwki. Nie wyczuwam w nim żadnej typowej tłustości, gdyż wchłania się błyskawicznie.

Jest on doskonałym źródłem antyutleniaczy, ma on silne właściwości ochronne. W teorii uelastycznia naczynia krwionośne i zapobiega ich pękaniu - niestety tego nie pomogę potwierdzić, gdyż mojej cery nie uspokajał zbyt dobrze, a także podczas tych dni, gdy zwijam się z bólu - na mojej skórze pojawiło się kilka rozszerzonych naczynek.

Zawiera on niezwykle cenny składnik -  likopen. Oczywiście zawartość likopenu wrasta wraz z przetworzeniem, zdecydowanie lepszym źródłem jest soczysty miąższ pomidora, poza tym zdecydowanie lepiej jest przyjmować likopen wewnętrznie aniżeli zewnętrznie, ale likopen zawarty w oleju nie tylko zapewnia działanie antyoksydacyjne i przeciwnowotorowe, ale usprawnia krążenie i dzięki temu skóra zyskuje zdrowy wygląd. Dodatkowo olej jest bogaty w lizynę, która silnie stymuluje zdolności regeneracyjne skóry.

Działanie oleju jak najbardziej mnie zadowala. Kwestią oczywistą jest to, że nie zastąpi innych kosmetyków, stosowany samodzielnie nie zdziała takich cudów jak w połączeniu ze składnikami o działaniu nawilżającym, ale można z niego wykrzesać naprawdę sporo.

Olej z  nasion pomidora jest bardzo lekki, ale dostrzegam pewne różnice pomiędzy nim, a bardzo lekkimi olejami z nasion owoców jagodowych. Mianowicie olej z pestek pomidora nie daje takiego silikonowego poślizgu, rozprowadza się bardzo dobrze, ale nie tak jak np. olej z pestek malin. Jest jednak odrobinę bardziej treściwy, choć i tak zaliczam go do olejów lekkich i świetnie wchłanialnych. Przez tę właściwość nie można użyć minimalnej ilości produktu, jeśli nie mamy gładkiej, nawilżonej cery - najlepiej sprawuje się wymieszany z kwasem hialuronowym, czy kompleksem silikonowym - wówczas rozprowadza się doskonale.

To, czego absolutnie nie mogę mu odmówić, to wchłanialność - wchłania się doskonale, w ogóle nie czuję go na twarzy. Jeśli Wasza skóra ma skłonności do odwadniania się (moja niestety latem staje się przesuszona), to ten olej jest naprawdę świetny. Nie powoduje zaskórników, żadnych kaszek i stanów zapalnych,a  przy tym świetnie się wchłania i w połączeniu z humektantami - doskonale nawilża, pozostawiając skórę gładką, miękką, delikatną i pachnącą. Właśnie, zapach tego oleju jest niezwykle przyjemny, pachnie późnym latem, jesiennym ogrodem, świeżo zerwanym pomidorem z wijących się pędów. Na skórze dobrze nawilżonej, lekko tłustej olej może być wyczuwalny przez chwilę, ale z pewnością nie będzie obciążał skóry i po krótkim czasie zostawi skórę miękką i wygładzoną.

Jest on zdecydowanie bardziej odżywczy niż dotychczas stosowane przeze mnie bardzo lekkie oleje. Skóra natychmiast po nałożeniu oleju staje się aksamitna w dotyku. Nie daje takiego efektu wygładzenia jak oleje z roślin jagodowych, ale rekompensuje to swoim działaniem. Cera po jego użyciu zyskuje zdrowy koloryt, jest wygładzona i odżywiona. Cudów sam nie zdziała, ale jego działanie tak mi się spodobało, że od pewnego czasu używam go nawet w serach antyoksydacyjnych i jako kompres nawilżająco-wygładzający pod błota termalne. Świetnie sprawdza się w tej roli - kosmetyki wychodzą bardzo delikatne, a przy tym lepiej odżywiają i nawilżają moją cerę.

Ciężko jest wychwycić inne właściwości oleju, zwłaszcza gdy nie stosuje się go oddzielnie (bo tego nigdy nie robię), ale zważywszy na stały schemat pielęgnacji - zauważyłam, że moja cera zdecydowanie zyskała, gdy włączyłam ten olej do pielęgnacji. Jest bardziej nawilżona, gładka, niesamowicie wygładzona i odżywiona. Ciężko jest mi powiedzieć o efekcie antyoksydacyjnym, ale moja cera ma promienny, zdrowy wygląd i nie potrzebuję użycia kosmetyków rozświetlających - myślę, że to przemawia jak najbardziej za tym faktem.

Olej stosowałam także jako skoncentrowany kompres (z dodatkiem aloesu i ekstraktu antyhistaminowego, notabene, naprawdę fajny półprodukt) po nieudanej masce dzięgciowej Agafii i chyba tylko ta mieszanka sprawiała, że mogłam o poranku cokolwiek nałożyć na twarz, - inaczej obudziłabym się ze suchą skorupą. Znacznie przyspieszał gojenie, ale efektu złagodzenia i wyciszenia nie zauważyłam . Moim zdaniem działa bardziej odżywiająco i rewitalizująco na skórę, aniżeli przeciwzapalnie. Tym samym jest świetny podczas letnich wojaży, jak i podczas silnych kuracji dermatologicznych - myślę, że włączę go na stałe do pielęgnacji podczas kuracji Atredermem.

Olej z nasion pomidora to olej godny zakupu, a z pewnością na zbliżającą się pogodę - jesienna słota i wiatr nie służą nawilżeniu skóry. Pomoże także zregenerować uszkodzoną, zniszczoną cerę jako dodatek do pielęgnacji. Muszę jednak wspomnieć, iż nie jest tak odżywczy jak olej z  pestek śliwki, z kiełków pszenicy, czy avocado, jest pomiędzy olejem z  pestek malin, a olejem z pestek śliwki.

Koszt oleju to 10 zł za 15 ml. Cena jak najbardziej jest atrakcyjna, gdyż jest bardzo wydajny. Polecam szczególnie osobom z  cerą problematyczną, ale także mieszaną, zwłaszcza gdy macie tendencję do odwadniania, a pojawia się problem z wyborem kosmetyku, który świetnie odżywi, ale nie obciąży skóry. Swój olej kupiłam na stronie zróbsobiekrem.pl 



Pozdrawiam, 
Ewa

52 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że nie używałam nigdy ani oleju z pestek pomidora, ani z nasion owoców jagodowych - zdecydowanie muszę to zmienić, bo z tego piszesz, zdecydowanie warto! Jak będę robić następne zakupy na zrobsobiekrem, na pewno je uwzględnię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo dobrze, nigdy nie używałam takich olejów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, zwłaszcza gdy teraz skóra potrzebuje porządnej dawki nawilżenia :)

      Usuń
  3. Kocham pomidory (szczególnie te z własnego krzaczka) jednak o istnieniu oleju z jego pestek nie miałam zielonego pojęcia. Będę musiała rozejrzeć się za nim, bo jego właściwości są naprawdę zdumiewające ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam pomidory,a domowy ketchup wyjadam łyżkami :D Nie będziesz żałować, efekt jest super!

      Usuń
  4. Widziałam ten olej, w ogóle pojawiło się wiele ciekawych nowości, które aż prosi się sprawdzić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nowości jest mnóstwo :D Właśnie robię zakupy i sama nie wiem co kupić :D

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jeden z ciekawszych olejów, odżywczy i lekki - rzadko kiedy olej spełnia każdy ten wymóg. ;)

      Usuń
  6. Witaj, wiem, że mnóstwo osób zwraca się do Ciebie z takim pytaniem, ale mimo wszystko spróbuję. Co poleciłabyś osobie z wybitnie zapychającą się, mocno przesuszoną skórą, na dodatek bardzo szarą i nieciekawie wyglądającą. Zastanawiam się nad serum antyoksydacyjnym z BU, bo ostatnio podbierałam mamie Redermic C z LPR i sprawdzał się całkiem, całkiem. Na policzkach wraz ze spadkiem temperatury pojawia się coraz większy rumień, a wit. C jest dedykowana skórze naczyniowej. Obawiam się tylko, czy jak "ciapnę" na taką łuszczącą się, wiórową wręcz skórę to serum, to nie będzie jeszcze gorzej? Nie mam już pomysłu, jak doprowadzić twarz do jakiegoś znośnego stanu, a kolejna wizyta u dermatologa, który poleci Dermoprotektor mija się z celem, gdyż po dwóch dniach stosowania na twarzy pojawia się milion zaskórników :( Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie ułożysz mi planu pielęgnacji, ale może podrzucisz jakiś pomysł. Dodam, że mam 27 lat a skóra wokół oczu zaczyna przypominać suszoną śliwkę pokrytą suchymi łuskami.
    Z góry dziękuję za jakąkolwiek podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że cuda może zdziałać tonik z glukonolaktonem i bardzo lekkie serum antyoksydacyjne. Produkty zapewnia Twojej skórze mocną dawkę nawilżenia, nie obciążą jej i delikatnie rozjaśnią. Pomyślałabym także nad włączeniem kilku półproduktów - oleju z czarnej maliny, aloesu, kwasu hialuronowego. Prosiłabym o pełną pielęgnację i najlepiej zdjęcia z faktycznym stanem skóry - czekam na wiadomość w skrzynce e-mailowej :)

      Usuń
    2. Nie spodziewałam się takiej propozycji z Twojej strony, ogromnie dziękuję za zainteresowanie. Postaram się na dniach wysłać e-maila :)

      Usuń
    3. Ja osobiście polecam zacząć samemu robić kremy z naturalnych składników, w zależnosci od cery trzeba samemu sobie dopasować składniki, często metodą prób i błędów mozna nie trafić, polecam sprawdzać czy skladnik nas nie uczula na przykład wcierając go w szyje, lub przy uchu zanim zrobi się z niego krem
      Ale jesli trafi sie chociaz w 80% cera potrafi naprawdę niesamowicie się odmienić na lepsze, zamiast myć twarzy żelem z chemią, można uzyć glinki, metody OCM lub samemu robic pasty, a do kremów mozemy dodac co tylko zechcemy.
      Wiem,że to jest bardziej czasochłonne ale naprawdę warto, sama miałam olbrzymi problem z doborem kremu, nawet po tych polecanych moja cera reagowała na kazdy źle, a po uplywie tygodni bywało coraz gorzej, cały czas pryszcze, zaczerwienienia, rozszerzone pory, po latach niszczenia skóry ciezko jest pozbyc się blizn i innych efektów, ale skóra potrafi wyglądać zupełnie inaczej, dlatego naprawde polecam, wielu ludzi skóra akceptuje kremy z drogerii i innych sklepów, ale jezeli rzeczywiscie Tobie zaden nie służy, to jest najlepsze wyjscie ;)

      Usuń
  7. Kusisz, zwłaszcza, że ostatnio miałam na niego ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, kolejny świetny, lekki olej, ale jednak bardziej odżywczy niż reszta :)

      Usuń
  8. Właśnie przymierzam się do zrobienia serum z kwasem alfaliponowym i zastanawiałam się nad odpowiednim olejem, który nie zrobi krzywdy mojej problematycznej, tłustej cerze z mega skłonnością do zapychania :( Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam tej olej, jeśli Twoja skóra sie odwadnia , coś bardzo, bardzo lekkiego - olej z czarnej maliny z Mazideł. :)

      Usuń
  9. Dobra Ewo, w końcu dowiedziałam się do jest powodem mojego trądziku - Gronkowiec złocisty plus niezliczona ilość grzybów w organizmie. Wiem że muszę wewnętrznie je leczyć i zaczęłam, ale może jednak znasz sposoby ( lub ktoś inny, co miał podobny problem) i wie co mogłabym stosować zewnętrznie? Antybiotyki odpadają - od nich mam właśnie problemy z grzybami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawidłowo dobrany antybiotyk nie powinien powodować grzybicy (trzeba wykonać wcześniej antybiogram). Niestety gronkowiec to ciężki przeciwnik. Podobno liść oliwny jest skuteczny w walce z gronkowcem. Ale przede wszystkim zalecałabym kurację pod opieką dobrego (!) dermatologa, który zna się na problemie.

      Usuń
    2. Maryno, tak jak napisał anonim - konieczne jest wykonanie antybiogramu i wizyta u dobrego dermatologa. Zewnętrznie polecam stosować preparaty z wyciągami brzozowymi - dzięgciu i betuliny. Do pielęgnacji warto także włączyć olejek z drzewa herbacianego, ale on jednak bardziej zapobiega nadkażeniu gronkowcem, aniżeli w terapii leczniczej.

      Usuń
    3. Właśnie - dobry dermatolog, nie ma takiego! chodziłam do przeróżnych w ciągu roku i badanie na gronkowca dopiero wykonał mi lekarz który zajmuję się moją wątrobą! ok, spróbuje z tą brzozą - choć tez to skonsultuję z lekarzem bo jestem na nią uczulona ( pyłek)

      Usuń
  10. O tym olejku jeszcze nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas poznajemy coś nowego :) Mam jeszcze kilka nowości na oku.

      Usuń
  11. Pierwszy raz słyszę o takim oleju! Masz dar do wyłapywania perełek naturalnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię zaskakiwać i wynajdywać naturalne alternatywy tego co mamy w sklepach ;)

      Usuń
  12. Najwięcej likopenu jest w keczupie ;)
    Tak opisałaś ten olej, że aż się chce go wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie najbardziej kusi olej z pestek truskawki i ten z czarnej maliny z Mazideł :)
    Ale nie wypróbuję ich chyba nawet w zimie - tak rzadko używam olei (rzadko czuje, by moja cera ich potrzebowala) a do zdenkowania mam jeszcze ten z pestek malin :)
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten olej jest świetny, najlepszy pośród olejów z roślin jagodowych. :)

      Usuń
  14. Mnie najbardziej kusi olej z pestek truskawki i ten z czarnej maliny z Mazideł :)
    Ale nie wypróbuję ich chyba nawet w zimie - tak rzadko używam olei (rzadko czuje, by moja cera ich potrzebowala) a do zdenkowania mam jeszcze ten z pestek malin :)
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Skusiłaś mnie Ewciu - a tak się do niego przymierzałam i przymierzałam :) Skończę tylko śliwkę i bierę go :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Oleju z pestek pomidora jeszcze nie miałam, ale z pestek malin uwielbiam właśnie za tę wspomnianą lekkość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo leciutki i daje taki fajny silikonowy poślizg, dzięki temu jestem w stanie użyć dosłownie kropelkę na całą twarz ;)

      Usuń
    2. Tym bardziej kusi, by spróbować :)
      Ale mam jeszcze takie małe pytanko, czytałam dziś Twojego posta z zeszłego roku o domowej kawitacji, chciałam zapytać czy z perspektywy czasu uważasz, że to faktycznie dobry pomysł i czy nadal sobie czasem peelingujesz buźkę, czy już raczej sięgasz tylko po peelingi chemiczne?
      Lubię peelingi kwasowe i raczej z nich nie zrezygnuję - miałam styczność z migdałem, mlekowcem i glikolem, zastanawiam się nad połączeniem peelingu kawitacyjnego z peelingiem chemicznym (o niższym stężeniu niż samodzielnie) pod kątem oczyszczenia porów bo samodzielnie kwasy nie dają u mnie aż takich dobrych rezultatów. Myślisz, że to dobry pomysł?

      Usuń
    3. Basiu, moja opinia nie uległa zmianie :) urządzenie służy mi dzielnie od dobrych kilku (nastu?) miesiecy, peelingi wykonuje na sobie i innych domownikach, wiec u mnie sprzet spisuje sie na medal. Musisz sprawdzić taki zabieg na sobie, dając mniejsze stezenie kwasu. Kiedyś niefortunnie zalatwilan sie tak tretinoina. Dochodzilam dobry tydzien do siebie, dlatego wszelkie peelingi robię dzien przed, chociaz aktualny stan cery pozwala mi z nich rezygnować i traktuję większość kwasow i retinoidow jak 2w1 :) jeden taki zabieg nie pozwoli mi powiedziec, czy faktycznie lepiej oczyszcza pory, ale musze przestrzec przed takim zabiegiem, bo nawet kwas lha na spirytusie nie wywolal takich podraznien ...

      Usuń
    4. Bardzo Ci dziękuję :) To musiała być moc z tretinoiną :) Używałam Locacidu kilka lat temu, ale nie łączyłam z niczym. A peeling kwasem po kawitacji żeby lepiej zadziałał, tak?

      Usuń
  17. Strasznie przepraszam za te podwójne komentarze, nie wiem co jest nie tak, myślałam, że znalazłam przyczynę, ale to nie to... co post to to samo ;| Wybacz bałagan, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, nic się nie stało, mi to nie przeszkadza ;)

      Usuń
  18. Przepraszam, czy mydło czarne z BU z płynem micelarnym Sylveco lipowym wystarczą nacodzienny demakijaż? Mydło to teoretycznie jest jak oczyszaczanie olejkami, więc teoretycznie potem powinno się stosować jeszcze żel na bazie wodnej :D płyn micelarny przed wszelkim myciem? Dzięki z góry i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydło nie działa na tej samej zasadzie co oleje. Mydło potrzebuje kontaktu z wodą i usuwa zarówno zaneiczyszczenia wodne, jak i tłuszczowe. Olej rozpuszcza zanieczyszczenia typu tłuszczowego, dzięki temu jest w stanie rozpuścić każdy makijaż, sebum, a nawet silikony, których nie mogę usunąć samym mydłem. Użycie oleju przed myciem myłem znacznie skraca mój demakijaż,a skóra jest bardzo czysta. Po samym mydle nie ma takiego efektu ;)
      Lubię stosować micel przed oczyszczaniem, jeśli nie chcesz stosować olejów przed gruntownym oczyszczeniem, to takie rozwiązanie jest bardzo rozsądne, choć bardziej polecam sposób olejek myjący+ mydło, zwłaszcza jeśli używasz kremów z filtrem, a ciężko jest je usunąć ze skory.

      Usuń
  19. Jeszcze o nim nie słyszałam, ale chyba muszę się mu bliżej przyjrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  20. wydaje się być ciekawym produktem :) ale chyba nie zamienię mojej ukochanej rękawicy Glov na coś innego, ponieważ mam trądzikową skórę a ona jako jedyna zupełnie nie podrażnia mojej skóry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używasz samej rękawicy, czy z jakimś środkiem myjącym ?

      Usuń
  21. Cześć. Mam pytanie, niekoniecznie związane z olejem, ale z cerą - napiszę tutaj, bo pod wpisem, który mnie interesuje możesz nie odczytać. Wiadomo, że nie wraca się codziennie do starych wpisów. ;) Do rzeczy...
    Mam cerę mieszaną, płytko unaczynioną, z przebarwieniami pozapalnymi głównie na brodzie i zanieczyszczeniami na nosie (kto ich tam nie ma? ;)). Chciałabym stworzyć tonik z glukonolaktonem i azeloglicyną, najlepiej w jednym i chciałabym zrobić go samodzielnie zamawiając półprodukty. Widziałam Twój przepis na blogu, zaciekawił mnie glukonolakton z mocznikiem, ale nie wiem jak dodać do tego azeloglicynę, aby wszystko się zgadzało. Nigdy nie robiłam kuracji kwasami, dlatego chciałabym zacząć od tego.
    Mogłabyś mi doradzić jak połączyć glukonolakton i azeloglicynę i w co się zaopatrzyć? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
    Sandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radzę zrobić oddzielny tonik z glukonolaktonem i oddzielny z azeloglicyną stosowanie toników o różnych porach dnia przyniesie lepsze efekty niż połączenie ich w jednym produkcie. Azeloglicyna potrzebuje wyższego pH, a glukonolaktonem potrzebuje niższego, by efektywnie działać, takie połączenie nie pozwoli w 100% wydobyć potencjału glukonolaktonu i azeloglicyny. ;)

      Polecam zaopatrzyć się w witaminę B3, pantenol, kwas hialuronowy, mocznik, alantoinę. Warto też zwrócić uwagę na kwas glicyryzynowy lub ekstrakt z lukrecji - złagodzi podrażnienia i również działa rozjaśniająco na skórę.

      Usuń
  22. hej
    co myślisz o pudrze ryżowym z paese, co cery skłonnej za zapychania?
    czy może lepsze będą pudry z BU. Po ostatniej mikrodermobrazji mam malutko zaskórników zamkniętych i nie chce tego pogorszyć;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puder nie powinien być komedogenny, ale ze względu na dodatek składników dodatkowych i wysoką cenę, lepiej jest kupić taki surowiec na stronach z półproduktami, wówczas otrzymasz 100% puder ryżowy. Ten zawiera substancje polepszające przyczepność i konserwanty.

      Usuń
  23. Olej z pestek pomidora ma też pomagać na wszelkie podrażnienia, a nawet egzemę. Zamierzam go właśnie kupić. Swoją drogą pomidor jest rośliną jagodową, gdzie jagodę stanowią właśnie pomidory :-) Jednak przywykliśmy, że jeśli jagoda, to musi być malutka.
    Co do Twoich problemów podczas "tych" dni, może pomóc jedzenie bananów i picie mleka. Możesz też smarować podbrzusze olejkiem jaśminowym (naturalnym) zmieszanym w proporcji 2 krople na łyżkę oleju bazowego lub oliwki. Zaś przy obfitym okresie warto codziennie pić napar z pokrzywy - przy okazji poprawi się odporność na choroby (przy piciu 2 razy dziennie po szklance), stan włosów i znikną ewentualne niedobory witamin. Pozdrawiam i zapraszam na jedną z moich stron: www.astrosalus.pl

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!