19:14

ZróbSobieKrem | Naturalne błoto z morza martwego

ZróbSobieKrem | Naturalne błoto z morza martwego

Dzisiejszym bohaterem będzie błoto dostępne na stronie ZróbSobieKrem, czy przebiło mojego ulubieńca White Flower's?
Zacznę od tego, że bardzo lubię robić zakupy na ZróbSobieKrem, nie, nie jestem w żaden sposób uprzywilejowana, firma nie zna moich danych osobowych i nigdy nie nawiązałam z nimi współpracy (tak naprawdę nie nawiązałam żadnej współpracy i póki co do tego mi nie spieszno). Lubię za szeroki asortyment, za dobrą jakość i staranność. No i mnóstwo ciekawych półproduktów, od których nieraz dostawałam oczopląsu. Na błoto zdecydowałam się już pół roku temu, otworzyłam, popatrzyłam (nie spodobała mi się konsystencja i tak mała pojemność) i odłożyłam. Po zdenkowaniu fenomenalnego błota White Flower's (recenzję znajdziecie TUTAJ! ), przemogłam się i muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. Choć widzę spore różnice między błotem rossmanowskim, a tym, które oferuje nam ZSK.

Zasadniczą różnicą jest działanie - błoto zakupione na ZSK jest bardziej delikatne, nie podrażnia tak bardzo i nie wysusza.Nawet po 20 minutach trzymania błota na twarzy bez żadnych dodatków łagodzących (co przy WF było konieczne) nie dostrzegłam żadnych podrażnień i rumienia. Z pewnością mogę ten produkt polecić cerom wrażliwym i naczyniowym. Nie mogę mu jednak ująć właściwości oczyszczających,gołym okiem widać, że coś się dzieje. Nie jest to jednak taki efekt jak po błotku z  Rossmanna - pory nie są tak zwężone, nic nie piszczy z czystości, efekt jak po spirulinie, czy białej glince. Czyli przeciętnie. Ważne jest, aby utrzymać wilgotność błota, jeśli zostawimy je do zaschnięcia, to robi nam się sucha skorupa, która może być przyczyną podrażnień. 



Największym plusem tego produktu jest działanie przeciwzapalne i regenerujące - nic mi po nim nie wyskakuje, niespodzianki goją się w tempie błyskawicznym, a skóra jest w widocznie lepszej kondycji. Cóż mogę powiedzieć - naocznie zaraz po zmyciu maseczki nie widzę tak spektakularnych właściwości błota, jednak używając go regularnie, odczuwam, że moja skóra ma się po nim lepiej. Mam na myśli to, że efekty są u mnie długofalowe - cera jakoś się polepszyła, zaskórników jest mniej, koloryt jest bardziej wyrównany, nawet znajomi pytają mnie, co znowu kombinowałam z twarzą :D


Najbardziej nie spodobała mi się konsystencja. Słoiczek 200ml był wypełniony 100ml błota zmieszanego z  wodą morską, która sporo jak widać zaważyła. Zawiodłam się, bo nie doczytałam informacji o postaci produktu i otwierając słoiczek byłam przekonana, że błoto będzie miało postać sypką. Błoto przy stosowaniu x2 w tygodniu starczyłoby na 2 miesiące, co jest w ogóle nieekonomiczne.Kolor szarawo-brunatny, czasami wpadający w zgniłą zieleń, jest zupełnie inny niż to, które znajdziemy w ofercie drogerii Rossmann.. Konsystencja jest galaretowata, dobrze rozprowadza się po skórze. Podejrzewam, że błoto oferowane przez ZSK jest wydobywane z zupełnie innego regionu, przede wszystkim z bardziej czystych terenów i dlatego jest bezpieczniejsze dla skóry - stąd lepsza tolerancja skórna. Nie znajdziemy w nim także takich niespodzianek jak szkło, czy inne odpadki (co WF się zdarza). Minusem jest to, że przez gotową konsystencję nie mogę dodać takiej ilości półproduktów, jaką mogłabym dodać przy sypkim produkcie. Błoto zaczyna spływać z twarzy, jeśli przesadzę z ilością olei, czy innych nawilżaczy. Musiałam ograniczyć się do koncentratu z  aloesu i kwasu hialuronowego. :( Konsystencja jest i plusem i minusem -fakt, kupimy mniej produktu, zużyjemy go szybciej, ale mam wrażenie, że błoto z ZSK jest o wiele lepszej jakości i mimo słabszego działania oczyszczającego, lepiej działa na moją skórę.

Zapach kojarzy mi się z ziemią, gliną. Nie jest zbyt nachalny i jakoś szczególnie mi nie przeszkadza.

Z pewnością spodoba się osobom, które nie lubią mieszać i brudzić wszystkiego dookoła. Otrzymujemy produkt gotowy do użycia, wedle uznania możemy go wzbogacać, ale radzę uważać, bo tak jak napisałam powyżej - błoto spływa z twarzy.


Surowiec należy przechowywać w zamkniętych opakowaniach, chroniąc przed światłem słonecznym. Cena to 15.90 zł za 200g.


Błoto dostajemy w klasycznym, plastikowym, białym opakowaniu z wieczkiem . Wieczko lubi pękać, opakowanie jest wykonane ze średniej jakości plastiku, ale robiąc zakupy w sklepie z półproduktami płacę za surowiec, nie za opakowanie. Nie mam więc o czym tutaj dyskutować ;)


Czy błoto przebiło Rossmannowski hit?

To zależy na czym mi zależy. Jeśli chodzi o efekty długofalowe, to błoto przebija pod tym względem WF. WF działa natychmiastowo,daje nam efekt czystej, wręcz skrzypiącej skóry i silnie rozgrzewa. Po błocie z ZSK nie zauważyłam większych skutków ubocznych, okazało się delikatniejsze, lepiej tolerowane przez skórę i nie wykazuje tak silnego działania pobudzającego krążenie, więc z  pewnością poradzi sobie gorzej z  cellulitem jako maska na ciało. Ogromnym plusem są genialnie właściwości przeciwzapalne, antybakteryjne i regenerujące - zauważyłam, że działa na mnie lepiej pod tym względem. Otrzymany produkt możemy od razu kłaść na skórę, nie musimy z nim kombinować.

Zaliczę do plusów fakt, że maseczkę bez ulepszeń mogę trzymać nawet 20minut (trzymana dłużej może spowodować zaczerwienienia) . Oczyszcza, ale nie podrażnia. To mi się podoba. Mimo że nie jest zbyt wydajna i ekonomiczna - w przeliczeniu na błoto dostępne w Rossmannie wychodzi o wiele drożej, to myślę, że jest to produkt, którym warto się zainteresować. Po mojej recenzji widać znaczną różnicę w działaniu, podkreślę jednak ponownie - błoto oferowane przez ZSK jest wysokiej jakości, ufam, że było odpowiednio przechowywane i dołożono wszelkich starań, by wykazywało jak najlepsze właściwości. I tutaj zgodzę się z obietnicami producenta - nada się do skóry atopowej, złagodzi objawy łuszczycy, czy bielactwa. Z pewnością kupię je ponownie, cena jest znacznie wyższa niż błota WF, ale przemawia do mnie jakość, dbałość i przede wszystkim efekty.

11:56

Wierzbownica drobnokwiatowa w leczeniu trądziku pospolitego - czy rzeczywiście działa i komu mogę ją polecić?

Wierzbownica drobnokwiatowa w leczeniu trądziku pospolitego - czy rzeczywiście działa i komu mogę ją polecić?
Trądzik to niezwykle skomplikowana w leczeniu choroba skórna -stany zapalne pojawiające się na skórze mogą być spowodowane hormonami, niewłaściwą dietą, nieodpowiednią pielęgnacją, problemami z układem pokarmowym (zwłaszcza jelitami i niedoczynnością wątroby), nietolerancją pokarmową, wahaniami glukozy, nadkażeniem bakteriami/grzybami i wiele, wiele innych. Nie ma remedium na tę przypadłość, niestety, często walka o idealną cerę trwa do momentu zestarzenia się gruczołów łojowych. Smutne, prawda?

Przyjmuje się, że najczęstszą przyczyną trądziku są hormony. Szeroko pojęte oczywiście. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do nich, albo sami zaburzamy ich mechanizm działania, albo jest to przyczyna wewnętrzna. W przypadku trądziku bardziej niż wysoki poziom testosteronu ma znaczenie nieprawidłowa reakcja receptorowa, czyi zła odpowiedź gruczołów łojowych nawet na normalne stężenia hormonu. Oznacza to, że osoby z rozchwianą gospodarką hormonalną mogą mieć idealną cerę, my, trądzikowcy przy idealnej gospodarce hormonalnej będziemy tak czy siak borykać się ze skórnymi problemami. Ostrzegam - zanim zdecydujecie się na ten suplement diety przeczytajcie dokładnie ten wpis i koniecznie udajcie się na badania  - nie chcę, by przez moje wpisy ktoś zażywał środki farmakologiczne, które mogą mu zaszkodzić.

Okazuje się, że na tę przypadłość (nadwrażliwość gruczołów łojowych i zbyt duża ilość receptorów) bardzo pomocne są beta sitosterole. W Polsce środki te, są głównie zarejestrowane jako produkty na przerost prostaty. Generalnie także i blokery alfa: alfuzosyna, doksazosyna,tamsulozyna, terazosyna oraz blokery 5-alfareduktazy (działanie antyandrogenowe) dutasteryd, finasteryd ze względu na swoje działanie mają szansę sprawdzić się u osób borykających się z trądzikiem. Są to jednak środki dostępne na receptę i mój problem z trądzikiem nie jest aż tak nasilony, by zdecydować się na te leki. Dlaczego ? Etologia raka prostaty jest niezwykle podobna do etiologii trądziku, a leczenie wewnętrzne (mam na myśli łagodny przerost prostaty, BPH) sprowadza się do blokowania enzymu 5-alfa reduktazy i aromatazy (5-AR), czyli enzymów hamujących przekształcanie się testosteronu w dehydrotestosteron DHT . Myślę, że za kilka lat, po nieudolnych terapiach farmakologicznych, farmaceuci i przede wszystkim koncerny farmaceutyczne zainteresują się wykorzystaniem tych substancji w leczeniu trądziku. Oprócz panów cierpiących na prostatę, środki te są dobrze znane osobom uprawiającym kulturystykę - ze względu na hamowanie 5-alfa-reduktazy i ograniczenie przemiany testosteronu w DHT. UWAGA! Jedną z ważnych funkcji DHT (nie podlegających dyskusji) w organizmie jest jego antagonizm estrogenu. Oznacza to, że redukując DHT zmniejsza się naturalną ochronę przed estrogenem i kolejna ważna informacja: niektóre metabolity fitosteroli mogą naśladować w organizmie typowe hormony i konkurować z nimi o receptory w komórkach ciała, modyfikując w ten sposób wiele czynności fizjologicznych,  dlatego osoby, które nie przeszły wcześniej badań hormonalnych, nie powinny sięgać po wierzbownicę, ani inne środki, które mają wpływ na gospodarkę hormonalną. O beta sitosterolach na pewno pojawi się odrębny wpis (podejrzewam, że będzie to czerwiec), dzisiaj napiszę o nich dość zwięźle, ponieważ wpis dotyczy ziela wierzbownicy drobnokwiatowej.

Dlaczego beta sitosterole mają szansę sprawdzić się w leczeniu trądziku?
  • obniżają stężenie cholesterolu
  •  hamują syntezę androgenów
  •  pobudzają regenerację nabłonków
  •  normalizują wydzielanie łoju i keratynizację naskórka
  •  upłynniają łój, zapobiegając powstawaniu zaskórników
  • działają przeciwzapalnie
Ziele wierzbownicy działa dodatkowo antyoksydacyjnie, antybakteryjnie (niszczy P.ascnes) i przeciwgrzybiczo, rozkurczowo, przeciwalergicznie, wprzeciwwysiękowo, uspokajająco, przeciwbólowo, odtruwająco. Wykazuje współdziałanie z estrogenami, dlatego często stosowana jest jako hormonalna terapia zastępcza.

Skład chemiczny : kwas ursolowy, beta-sitosterole, stigmasterole, taniny, kwas 2-alpha-hydroxy-ursolic acid leaf kwas 2-alpha-3-beta-dihydroxy-ursolowy, silne fitoncydy (oenotheiny - oenothein A, B), alfa- i beta-amyrynę, n-nonacosan, seksangularetynę (sexangularetin), kwercytrynę, kwercetynę (glikozyd), chanerozan, chanerol, taniny chamaenerionowe (chamaenerium tannin), myricetin-3-o-beta-d-glukuronid, mirycetynę, kwas oleinowy, kwas oleanolowy, stearynowy, kwas oleinowy, kwas palmitynowy, kwas nonadecanoinowy, mirystynowy kwas, linolenowy i linolowy kwas, kwas laurowy, kempferol, kwas chlorogenowy, kampesterol. Źródło

Wskazania
Choroby skórne (łuszczyca, trądzik, wypryski, dermatozy, pokrzywka, łojotok, łojotokowe zapalenie skóry, figówka, ropne zapalenie mieszków włosowych, łupież tłusty, dermatoza okołoustna) i autoimmunologiczne układowe, przerost i stan zapalny gruczołu krokowego, kamica moczowa, stany zapalne układu moczowego i płciowego u kobiet i mężczyzn, hirsutyzm (wirylizm) i inne choroby spowodowane nadmiarem androgenów, zaburzenia miesiączkowania, upławy; bóle głowy i zawroty głowy, nerwobóle, bezsenność, moczenie nocne, wyczerpanie nerwowe, trudno gojące się rany, choroby alergiczne, łysienie androgenne.  Źródło


Efekty, dawkowanie i skutki uboczne

Zacznę może od dawkowania - pozwolę sobie zacytować wypowiedź z forum medycznego commed.pl:
Otóż jeśli wziąć powszechnie dostępny preparat wierzbownicy w postaci tabletek to okazuje się, że w jednej tabletce jest - uwaga - 90 mg wyciągu suchego z wierzbownicy. A ile w tym jest beta - sitosterolu ? Na pewno o wiele mniej niż 90 mg. A to owy b-sitosterol ma to czego potrzebujemy ;)Nie wiem dokładnie jakiej firmy tabletki z wierzbownicy stosowałaś ale powyższe ilości na pewno są porównywalne.Wniosek: powyższe tabletki w terapii będą nieskuteczne.A dlaczego: bo zakłada się, że na kilogram masy ciała potrzeba 4 - 6 mg b-sitosterolu. Więc można przyjąć, że dawka 250 mg b-sitosterolu byłaby dopiero skuteczna. Dlatego polecam poszukać innego preparatu :) Takiego który ma podaną zawartość b-sitosterolu w tabletce. Im większa, tym lepiej (bez przesady oczywiście), bo jedna tabletka zapewni na dzienną dawkę, co przełoży się na mniejsze koszty."  Użytkownik lilyd
Oczywiście decydując się na wierzbownicę, byłam tego całkowicie pewna, wiedziałam o skutkach ubocznych. Wierzbownicę drobnokwiatową zażywałam przez dwa miesiące, dwie tabletki dziennie (pierwszy miesiąc) i raz dziennie (drugi miesiąc). Ponoć tabletki są lepiej przyswajalne i przynoszą lepsze efekty, dlatego zamiast herbatki, zdecydowałam się na suplement diety. Poniżej zamieszczam Wam skład tabletek na jakie się zdecydowałam, zostały mi polecone przez farmaceutkę.

Osoby cierpiące na trądzik muszą próbować, wiem to po sobie i wielu innych osobach. U mnie wierzbownica niestety nie podziałała i z  pewnością wybiorę się po inny środek.Wiem jednak, że ta kuracja nie była dla mnie stratą pieniędzy, uświadomiła mnie, że przyczyną mojego trądziku nie są ani hormony, ani nieprawidłowa reakcja receptorowa. Będę szukać dalej, swoją drogą, moja cera ma się lepiej.
Co się stało, że musiałam odłożyć wierzbownicę? Otóż odczuwałam na sobie, że coś jest nie tak. Stałam się obrzmiała i niezwykle drażliwa. Nie zauważyłam działania przeciwtrądzikowego, za to zaczęły pojawiać się podskórne krostki, które ostatni raz widziałam u siebie w gimnazjum. Odczuwałam także drętwienie kończyn i mój cykl miesiączkowy zaczął się opóźniać. Po odłożeniu wierzbownicy po około miesiącu wszystko wróciło do normy. Z plusów oczywiście zredukowanie przetłuszczania się włosów ( mogłabym je myć nawet co tydzień, ale ze względów higienicznych robiłam to co 3 dni) i bardzo szybkie gojenie się ran.


Kto powinien spróbować ?

Przede wszystkim osoby, które przeszły badania hormonalne i skonsultują ten środek z lekarzem. U mnie nie było przeciwwskazań, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć reakcji naszego organizmu. To, że mój organizm tak zareagował na wierzbownicę, jest sprawą indywidualną i nie przekreśla jej jako skutecznego leku na trądzik u innych osób. Nie byłam pewna tego, co jest przyczyną mojego trądziku, teraz wiem, że jest to od dawien dawna domniemana przeze mnie teoria nadmiernego rogowacenia skóry, które skutecznie reguluję zewnętrznie retinoidami, i trochę mniej skuteczniej kwasami. Jeśli terapie hormonalne przynoszą u Was efekty i szukacie wewnętrznej przyczyny trądziku, myślę, że warto spróbować. Wierzbownica drobnokwiatowa ze względu na swoje właściwości ma ogromny potencjał leczniczy, podejrzewam, że u osób gdzie winą jest nadmierna reakcja receptorów przy odpowiedniej dawce powinna okazać się skuteczna. Zawsze zostają środki dostępne na receptę, które mają potwierdzone działanie kliniczne.


Pozdrawiam :)

11:00

Co musisz wiedzieć o filtrach przeciwsłonecznych Część II

Co musisz wiedzieć o filtrach przeciwsłonecznych Część II

Poprzedni wpis o filtrach cieszył się naprawdę sporą popularnością, co oczywiście niezmiernie mnie cieszy :) Temat filtrów to temat rozchwytywany, popularny i skutecznie nakręcany i nagłaśniany przez koncerny kosmetyczne i farmaceutyczne. Wiele osób jest po prostu niedoinformowanych - uważa, że filtry chemiczne są złem wcielonym, wywołują osteoporozę, bielactwo, a nawet przebarwienia. Wiedza na temat filtrów jest stanowczo zbyt wąska, sama nie jestem żadnym guru w tej dziedzinie, bo po prostu brakuje mi tak szerokiej wiedzy i doświadczenia, jakie posiadają osoby, które siedzą w tym temacie od lat. Nie mniej jednak staram się jak mogę, by wpisy były jak najbardziej rzetelne, a każde nowe informacje i wyniki badań chłonę jak gąbka ;)

Dzisiaj poruszę temat składników naturalnych o działaniu promieniochłonnym, które nie są substytutem flitów mineralnych i chemicznych, ale świetnie wzmacniają odporność naszej skóry na niekorzystne działanie promieni UV oraz dodatkowo wzmacniają działanie filtrów. Warto się nimi zainteresować :) Będę o nich pisać ' filtry naturalne', są to zamienne terminy.

Tak jak już wspomniałam - filtry naturalne nie mogą być zamiennikiem kremów z filtrem, ponieważ nie zapewniają one nam skutecznej, stabilnej i rzeczywistej ochrony anty UV. Są to głównie substancje, które działają antyoksydacjnie, antyrakowo,antymutagenne, przeciwprzebarwieniowo i przeciwzapalnie, czyli redukują skutki uboczne nadmiernej ekspozycji słonecznej. Faktor danego oleju nie jest wyznacznikiem jego rzeczywistej ochrony i nie jest żadną alternatywą dla aptecznych blokerów. Z poprzedniego wpisu dowiedzieliście się czym jest faktor 'spf', nie jest on bowiem żadnym wyznacznikiem ochrony przed przebarwieniami, a jedynie przed rumieniotwórczym działaniem słońca. Substancje roślinne zapewniają nam głównie ochronę pod względem promieni UVB, i zazwyczaj na dość niskim poziomie spf 2-4.
Kolejną kwestią jest to, że nie wiemy jakiej ilości danego filtra pochodzenia naturalnego, musielibyśmy użyć, by zapewnić sobie ochronę na pewnym, określonym poziomie, np. spf 20. Poza tym miejmy na uwadze fakt, że na wartość faktora danej rośliny mają ogromny wpływ czynniki zewnętrzne, miejsce wydobycia i wiele innych. Przykładowo olej z nasion malin nie musi posiadać tak wysokiej wartości spf, może być ona nawet 3 razy niższa (stąd takie wahania). Niektóre substancje roślinne (zwłaszcza oleje tłoczone na zimno) są niestabilne i tracą swoje właściwości po takiej ekspozycji słonecznej. Substancje naturalne mogą być stosowane w określonym, zazwyczaj zbyt niskim stężeniu i mają zasadniczo niski współczynnik absorpcji, co dyskwalifikuje stworzenie kosmetyku o wysokiej ochronie przeciwsłonecznej, bazującej na danej substancji naturalnej. Po dziś dzień nie znaleziono substancji naturalnej, która mogłaby porównywalnie chronić naszą skórę jak filtry syntetyczne. Dlaczego filtry naturalne przegrywają z filtrami aptecznymi?
  • Ponieważ są niestabilne i nie znamy faktycznej ochrony anty UV
  • Mogą być stosowane zazwyczaj w  niskich stężeniach (ekstrakty), co nie pozwala na stworzenie preparatu bazującego na x substancji aktywnej
  • Filtry pochodzenia naturalnego nie są poddawane żadnym badaniom fotostabilności, nie przechodzą rygorystycznych badań i nie muszą zapewniać deklarowanej ochrony
  • Nie ma żadnych wiadomości na temat ilości i stężenia procentowego, jakich potrzeba by zapewnić sobie dany stopień ochrony
  • Filtry naturalne chronią głównie naszą skórę przed promieniami UVB, które powoduje głównie rumień na naszej skórze i nie przynosi takich szkód jak promieniowanie typu UVA
  • Zapewniają nam zazwyczaj bardzo niski stopień ochrony na poziomie SPF 4 
  • Poza tym oleje mogą wręcz zwiększać przepuszczalność szkodliwego promieniowania przez naszą skórę, dopuszczając rozległych poparzeń i trwałych przebarwień. 

Filtry naturalnie występujące w przyrodzie stosowane samodzielnie nigdy nie zapewnią nam skutecznej ochrony, to nie jest tak, że są bezużyteczne i mój wpis ma przede wszystkim zniechęcić Was do ich używania. Wręcz przeciwnie - zachęcam Was, by nie przechodzić obok nich obojętnie, ale pod warunkiem równoległej, stabilnej i bezpiecznej ochrony anty UV, jaką gwarantują nam przebadane filtry syntetyczne. Jestem ogromną fanką naturalnej pielęgnacji, ale wiem, że szeroko pojęta chemia nie jest takim złem jak nam się wydaje. Filtry, które znajdziemy w ekstraktach, wyciągach i tłuszczach warto stosować, ponieważ

  • Wykazują przede wszystkim silne działanie antyoksydacyjne i tym samym wzmacniają działanie filtrów syntetycznych
  • Są świetnym uzupełnieniem filtrów syntetycznych, ze względu na nietypowe pochłanianie promieniowania słonecznego
  • Zmniejszają wystąpienie zmian nowotworowych
  • Dostarczają skórze cennych składników odżywczych,a  tym samym pielęgnują ją
  • Łagodzą skutki nadmiernej ekspozycji słonecznej
  • Działają regeneracyjnie  i wzmacniająco, mogą ograniczyć powstawanie przebarwień skórnych
  • Wzmacniają odporność skóry na promieniowanie UV

I teraz możemy przejść do sedna :) Filtry naturalne, to substancje występujące naturalnie w przyrodzie (a nawet naszej skórze), które mają zdolność ochrony przed negatywnymi skutkami  promieniowania słonecznego.Na jakiej zasadzie działają substancje naturalne, chroniące przed UV? To zależy od substancji aktywnej.

Tłuszcze roślinne
Niestety posiadają słabe właściwości absorpcyjne, ale ogromnym plusem jest na pewno to, że pochłaniają promieniowanie słoneczne zarówno z zakresu UVA, jak i UVB. Najlepsze działanie przeciwsłoneczne wykazują oleje tłoczone na zimno, z wysoką zawartością niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT) oraz oleje z unikatowym i rzadko spotykanym kwasem tłuszczowym GLA. Duże znaczenie mają także substancje aktywne zawarte w oleju. Oprócz estrów glicerolu z kwasami tłuszczowymi oraz małej ilości wolnych kwasów tłuszczowych każdy tłuszcz naturalny zawiera niewielkie ilości substancji, które podczas działania zasad nie ulegają zmydleniu. Jest to frakcja nieglicerolowa tłuszczu, zwana także substancją niezmydlającą. Im mniej przetworzony olej (rafinacja), tym jest bogatszy w składniki niezmydlające się. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ ilość substancji niezmydlających się podwyższa wartość tłuszczów używanych w kosmetykach chroniących przed słońcem. Oleje nierafinowane, tłoczone zimno, zawierają znacznie wyższą ilość frakcji czynnych substancji aktywnych takich jak polifenole, fenolokwasy, czy alkohole triterpenowe. Oczywiście zawartość frakcji niezmydlającej zależy także od odmiany rośliny, nawodnienia, uprawy i szeroko pojętych czynników zewnętrznych. Badania in vitro, prowadzone w różnych ośrodkach naukowych, wykazały wpływ izolowanych frakcji niezmydlanych (m.in. z oleju sojowego, awokado i masła kakaowego) na proliferację ludzkich fibroblastów, wykazano również intensyfikację syntezy kolagenu.

,,Dla wielu frakcji niezmydlanych potwierdzono działanie ochronne, przy czym nie badano aktywności poszczególnych składników, co więcej często nie były one nawet identyfikowane. Zarówno w zakresie działania ochronnego jak i wpływu na struktury skóry istnieje z pewnością wiele synergizmów, które sprawiają że frakcje nieglicerydowe jako mieszaniny substancji aktywnych biologicznie pozostaną jeszcze na wiele lat niewyczerpanym źródłem surowców kosmetycznych. "
K. Pytkowska*, J. Arct**, Kosmetyki, Naturalne substancje Anty-Aging
 
Jeśli już jesteśmy przy frakcji niezmydlającej się, możemy przejść do tego, jakie substancje czynne w niej znajdziemy.
  • Karoteinoidy, czyli inaczej prowitamina A. Karoteinoidy posiadają silne właściwości antyoksydacyjne i niezwykłą zdolność pochłaniania promieniowania UV i przekształcania w witaminę A (retinol). W wyższych stężeniach karotenoidy nadają kosmetykom nieestetyczne pomarańczowe zabarwienie. Najbogatszym źródłem karotenoidów jest olej palmowy, rokitnikowy, macerat marchwiowy i nagietkowy.
  • Tokoferole i tokotrienole  to substancje, które przede wszystkim przedłużają okres ważności olejów i zapobiegają autooksydacji. Związki te wbudowują się w struktury cementu międzykomórkowego, mają zdolność wnikania w głębokie warstwy skóry. Oprócz tego, że neutralizują wolne rodniki, działają przeciwzapalnie i chronią ścianki naczyń włosowatych. Największe ilości tych związków występują w kiełkujących ziarnach, dlatego olejami najbogatszymi w tokoferole i tokotrienole są oleje pozyskiwane z kiełków.
  • Związki fenolowe działają silnie antyoksydacyjnie, w wysokich stężeniach występują w oleju z otrąb ryżowych.
  • Sterole o aktywności przeciwrodnikowej, znajdziemy je w oleju z  kiełków pszenicy i oleju z pestek pomidora.
  • Alkohole trójterpenowe występują głównie w postaci saponin. Znaczenie kosmetyczne alkoholi trójterpenowych nie zostało do tej pory jednoznacznie określone, wykazują one głównie działanie antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Praktycznie nie występują w olejach roślinnych, najbogatszym źródłem tych substancji jest masło shea (karite).
  • Skwalen, wykazuje najsłabsze działanie neutralizujące wolne rodniki, ale działa ochronnie na inne składniki niezmydlające się.
  • Oprócz tego w olejach roślinnych występują unikalne, typowe dla danego oleju substancje aktywne np. estry kwasu cynamonowego, sezamol, czy butyrospermol
Jeśli już uparliśmy się na olej, to najlepiej łączcie go z tlenkiem cynku, który zapewni już pewniejszą i skuteczniejszą ochronę. A na dokładkę zamieszczę Wam przypuszczalny faktor SPF niektórych olejów : olej z pestek malin (SPF28-50), olej z nasion marchwi (SPF 30-40), olej z kiełków pszenicy (SPF15-20), olej z orzechów laskowych (SPF15) masło shea (SPF 3-4), Olej z pestek winogron (SPF4), oliwa z oliwek (SPF2-4), olej ze słodkich migdałów (SPF 5), olej konopny (SPF 6), olej jojoba (SPF 4), olej kokosowy (SPF 2-9),  olej sezamowy (SPF 4) , olej awocado (SPF 4-10), olej sojowy (SPF 10).
*Udowodniono, że krem z 5% stężeniem oleju nagietkowego zapewnia ochronę na poziomie SPF 15.

Ekstrakty i wyciągi
Uff, teraz nadszedł czas na ekstrakty i wyciągi ;) Działają one głównie antyoksydacyjnie i przeciwzapalnie, ale w internecie doszukałam się także takich ekstraktów, które wykazują działanie promieniochronne. Są to :
  • Arnika górska
  • Kruszyna europejska
  • Aloes
  • Kocanka włosa i piaskowa
  • Pastwin trójpręcikowy (ratania)
  • Tarczyca bajkalska
  • Zielona herbata 
  • Lukrecja gładka
  • Oczar wirginijski
  • Owies
  • Kasztanowiec zwyczajny
  • Drożdże
  • Juglon, naturalny barwnik roślinny uzyskiwany z liści lub łupinek orzecha włoskiego
Nie ma sensu, by ponownie rozpisywać się o substancjach aktywnych, znajdziecie je powyżej i w wpisie o antyoksydantach ( TUTAJ! ).

Melanina. Słów kilka ;)
Tak, to właśnie ją miałam na myśli, pisząc o naturalnym filtrze występującym w naszej skórze :) Pełni ona dwie podstawowe funkcje - działa jako naturalny filtr UV ( ma zdolność do częściowego pochłaniania i rozpraszania promieniowania UV padającego na skórę, jest to zakres UVB i UVA) oraz pełni rolę antyoksydanta ( w bardzo małych stężeniach rzędu 0,005 - 0,01 % potrafi zwalczyć około 80 % powstających wolnych rodników). Oczywiście nie zapewnia ona nam wysokiej i skutecznej ochrony UV - ochrona waha się w granicach SPF 2-3. Właściwości melaniny zostały docenione i wykorzystane w kosmetykach. W produktach kosmetycznych stosuje się dwa rodzaje melaniny: naturalną lub syntetyczną. Melanina naturalna jest dość rzadko stosowana ze względu na wysokie koszty, uzyskuje się ją z wełny czarnych owiec lub gruczołów kałamarnic i ośmiornic.Melanina jest najbardziej obiecującym filtrem naturalnym, należy jednak pamiętać o tym, że dla uzyskania skutecznej ochrony UV, trzeba by było ją zastosować w około 10% stężeniu. Zazwyczaj występuje w stężeniu do 1%, wyższe stężenia sprawiają, że przybiera czarną barwę i nadawałaby szarawy odcień produktom promieniochronnym, a konsystencja produktu byłaby toporna i ciężko rozprowadzająca się po skórze.


Ze względu na budowę chemiczną melaniny można podzielić na:

  • eumelaniny – nierozpuszczalne czarnobrązowe pigmenty, których głównymi podjednostkami są: 5,6-dihydroksyindol oraz kwas 5,6-dihydroksyindolo-2-karboksylowy,
  • feomelaniny – żółtoczerwone barwniki rozpuszczalne w alkaliach, w biosyntezie
których udział bierze aminokwas cysteina; składają się głównie z podjednostek benzotiazynowych,
  • allomelaniny – pigmenty występujące w roślinach syntetyzowane ze związków fenolowych


Pozdrawiam :)

06:00

Co musisz wiedzieć o filtrach przeciwsłonecznych. Część I

Co musisz wiedzieć o filtrach przeciwsłonecznych. Część I
Dzisiaj pojawia się obiecany i idealnie wpasowujący się w obecną porę roku wpis ;) Pewnie większość z Was zastanawiała się nad tym, jak wybrać odpowiedni filtr, na co zwracać uwagę i jak nie dać się naciąć. I dzisiejszy wpis będzie temu poświęcony, na blogu pojawi się także druga i może trzecia część - jak używać,z  czym i jak, by były skuteczne oraz kwestia naturalnych filtrów występujących w przyrodzie.
Na początek - promieniowanie UV jest odpowiedzialne w ponad 80% za starzenie się skóry, nie jest prawdą, że wystarczą nam dobre geny i szczęście ;) O tym, jak promieniowanie słoneczne działa na skórę pojawi się odrębny wpis.  Ze względu na skutki działania promieniowania ultrafioletowego na organizmy żywe wyróżnia się trzy typy promieniowania:
  •  Promieniowanie UVC ((220-290 nm) jest niemal całkowicie pochłaniane przez warstwę ozonową atmosfery, nie występuje więc w świetle słonecznym docierającym do powierzchni Ziemi.
  • Promieniowanie UVB (290-320 nm)(charakteryzujące się krótszą falą i większą energią, więc jest znacznie bardziej niebezpieczne dla zdrowia. Promieniowanie UVB jest odpowiedzialne na poparzenia słoneczne, rumień, powoduje zmiany nowotworowe, czy zaćmę. Plusem jest to, że jest filtrowane przez szyby i chmury, wiec emisja tego promieniowania jest znacznie niższa w pochmurne dni i nie doskwiera nam, jeśli przebywamy w pomieszczeniach. Efekty promieniowania UVB są widoczne od razu.
  •  Promieniowanie UVA(320-400 nm) : fale długie UVA I (340nm-400nm) i fale krótkie UVA II (320nm-340nm). Nie powodują tak szybkich i bolesnych skutków ubocznych jak promienie UVB (rumień, poparzenia), ale penetrują one głęboko w głąb naszej skóry i to one są odpowiedzialne na szybsze starzenie skóry, zmiany nowotworowe, czy opaleniznę i przebarwienia. Skutki promieniowania UVA nie są widoczne od razu. Przenika przez chmury, szyby okienne czy samochodowe, jest tak samo natężone o każdej porze roku i dnia.
Zacznijmy od tego, że mamy dwa rodzaje filtrów - mineralne i chemiczne, które mogą posiadać cechy filtrów mineralnych i chemicznych. Prawdą jest, że ani jedne, ani drugie nie są w stanie samodzielnie zapewnić nam tak skutecznej ochrony jak ich połączenia, dlatego też filtry nowej generacji łączą te obydwie cechy i filtry składają się z kilku związków absorbujących i fizycznych.

Filtry fizyczne są związkami nieorganicznymi, więc nie znajdziemy w nich atomów węgla. Chronią one zarówno przed promieniami UVB, jak i UVA, z większym naciskiem na promieniowanie UVB (dlatego tak często są kojarzone z filtrami chemicznymi). Ogromną zaletą filtrów fizycznych jest to, że nie tracą swoich właściwości ochronnych wraz z upływem czasu, ani pod wpływem promieniowania oraz są doskonale tolerowane przez skórę. Filtry te nie wchłaniają się, tylko osadzają na skórze (stąd bielenie skóry, jednak wersje mikronizowane nie powinny już tego robić ), dzięki tej specyfikacji filtry te bardzo szybko się ścierają i powinniśmy reaplikwoać je bardzo często, by zapewnić sobie skuteczną ochronę. Filtry mineralne dostaniemy w dwóch postaciach - naturalnej i mikronizowanej. O ile proces mikronizacji nie wpływa na zdolności ochronne tlenku cynku, o tyle w przypadku dwutlenku tytanu dochodzi do zmniejszenia zdolności ochrony przed i UVA, dlatego lepiej decydować się na tlenki tytanu oraz cynku w postaci naturalnej. Spf produktu jest ściśle związane od wielkości cząstek konkretnego filtru fizycznego, jak i pozostałych składników danego produktu, dlatego możemy uzyskać ten sam faktor przy mniejszym procentowym stężeniu. Przykładowo przy podwójnie mniejszej ilości mikronizowanego dwutlenku tytanu uzyskamy tę samą ochronę co przy dwukrotnie wyższej dawce naturalnego dwutlenku tytanu. Formuły bazujące na filtrach fizycznych zazwyczaj mają tłuszczowe podłoże i z zasady są cięższe. Niestety filtry mineralne są komedogenne i wpływają na produkcję wolnych rodników.

Filtry mineralne są bezpieczne, gdyby nie były, nie wypuszczono by ich na rynek. Jednak ich największym minusem jest to, że potrzebują tłustego podłoża lub powłoki, która zmniejszy właściwości katalityczne filtrów mineralnych - najbardziej toporne, ciężkie i bielące filtry są filtrami mineralnymi. Stąd koncerny częściej stawiają na filtry chemiczne nowej generacji. 

  •  Dwutlenek tytanu (Titanium Dioxide ) to pigment o silnym działaniu wybielającym, rozjaśniającym i zwiększającym przyczepność. Odznacza się bardzo dobrymi właściwościami kryjącymi. Dwutlenek tytanu jest świetnym filtrm UV, ale i półprzewodnikiem (i nie zapominajmy o tym), jeden kwant świetlny wychwycony przez cząsteczkę dwutlenku tytanu, daje w sumie trzy mole rodnika hydroksylowego (OH*), który jest jednym z najsilniejszych prooksydantów występujących w naturze. Czytałam także o rakotwórczym działaniu dwutlenku tytanu, nie są to jednak potwierdzone informacje. Paradoksalnie związek, który opóźnia proces starzenia, przyspiesza go. Ale koniec tego straszenia ;) Powleczenie dwutlenku tytanu odpowiednią substancją sprawia, że nie generuje on wolnych rodników, np. silikonami. (zostają wówczas zredukowane jego właściwości katalityczne)
  • Tlenek cynku (Zinc Oxide) jest naturalnym minerałem, który oprócz tego, że chroni skórę przed promieniowaniem z zakresu UVB i UVA, wspomaga gojenie, oraz działa łagodząco, antybakteryjnie i przeciwtrądzikowo. Jest fotostabilny i nietoksyczny .

Filtry chemiczne
Ich działanie różni się znacząco od działania filtrów fizycznych. Mianowicie wnikają w naskórek (ale tylko w wierzchnie warstwy) i działają na zasadzie pochłaniania energii światła słonecznego co powoduje chwilową zmianę ich struktury chemicznej. Przyjmując niebezpieczne promieniowanie UV, przetwarzają ją w bezpieczną energię cieplną. Pewne wątpliwości dotczą trzech, powszechnie stosowanych filtrów (Ethylhexyl Methoxycinamate (EHMC), Butyl Methoxydibenzoylmethane (BMDM), Isoamyl Methoxycinamate (IMC) ponieważ są niestabilne i nie są w stanie powrócić do normalnego stanu, więc rozpadają się do 40%. Samo namnażanie wolnych rodników jest tutaj najmniejszym problemem, ponieważ produkty rozpadu są substancjami silnie alergizującymi i wywołującymi nadwrażliwość na światło. Nie ma jednak potwierdzonych badań na ten temat i należy wiedzieć, że w formule kosmetyku stosuje się kilka filtrów jednocześnie, dzięki temu energia pochłonięta przez filtr UVA zostaje częściowo przekazana na inny filtr z rodzaju UVB, dzięki temu filtr UVA zostaje ochroniony przed rozkładem.. Filtry syntetyczne należą do najbardziej aktywnych, więc podlegają one ustalonym normom ustawowym i są wpisane na listę substancji dozwolonych. Lista ta stanowi aneks VII europejskich wytycznych kosmetycznych i pokazuje ona dla każdego z filtrów chemicznych dopuszczalną granicę stężeń. Filtry te są mniej stabilne, ale nie ulegają tak łatwemu ścieraniu i gwoli ścisłości chronią lepiej i skuteczniej. Czytałam na kilku stronach o ich toksycznym działaniu - każda substancja ma dwie strony, nawet taki dwutlenek tytanu i tlenek cynku. ALE nikt już nie wspomina o tym, że działanie toksyczne filtrów można zredukować poprzez odpowiednią formułę i substancje pomocnicze, które są ściśle regulowane przez UE i możecie mieć pewność, że używając filtrów przeciwsłonecznych ze sprawdzonego źródła nie robicie sobie krzywdy. Idąc do apteki, mam pewność, że produkt, który stosuję na twarz zgodnie z zaleceniami producenta gwarantuje mi wysoką ochronę UV i nie powoduje żadnych uszczerbków na zdrowiu. Poza tym Tinosorby, należące do filtrów chemicznych gwarantują nam najwyższą ochronę ze wszystkich dostępnych filtrów przeciwsłonecznych.

Niektóre środki promienioochronne mogą wywoływać reakcje fotouczulające pod wpływem światła słonecznego, takimi związkami były PABA i jego pochodne, które z tego też względu zostały wycofane i zabroniono ich używania. Ponizej zamieszczam Wam także cytat, pochodzący ze strony mediweb.pl o rzekomej niestabilności Parsola:

Do niedawna niesłusznie posądzano Parsol 1789 (Avobenzone) za jeden z najmniej fotostabilnych filtrów anty-UVA. Obecnie wiadomo już, że możemy jak najbardziej polegać na ochronie przeciwsłonecznej gwarantowanej przez ten filtr. Dodatkowo wykazano, że jeśli Parsol 1789 jest stosowany w towarzystwie niektórych filtrów UVB w tym Octocrylene i 4- Methylbenzilidene Camphor, wówczas substancje te dodatkowo zapobiegają jego degradacji.W związku z możliwością fotodegradacji oraz jeszcze innymi względami, najskuteczniejszymi kremami do opalania są te, które zawierają mieszankę kilku różnych filtrów, najlepiej zarówno mineralnych jak i chemicznych. Mamy wtedy większą pewność, że preparat będzie działał skutecznie przez dłuższy czas.

Nie zmienia to jednak faktu, ze używając produktów z miką, talkiem i tlenkami żelaza owy Parsol możemy zdestabilizować.

Poniżej znajdziecie tabelkę z filtrami, ich opisem, nazwą handlową i podziałem na spektrum działania promieniowania UVA I, UVA II i UVB .

Nazwa wg konwencji INCI
Nazwa handlowa (przykładowa)
opis
Filtry szerokiego spektrum (290-400 nm)
lub UVA I (340-400nm)
Bis-ethylhexyloxyphenol methoxyphenyl triazine
Tinosorb S
filtr chemiczny,
Butyl Methoxydibenzoylmethane Parsol 1789 (USA – Avobenzone) filtr chemiczny, cechuje się niską stabilnością, szczegolnie w obecności naturalnych pigmentów (jak np. dwutlenek tytanu i tlenki żelaza), co oznacza że może być destabilizowany np. przez puder do twarzy
Drometrizole Trisiloxane
Mexoryl XL
filtr chemiczny, jedynym właścicielem patentu jest firma L'Oréal i tylko w jej produktach występuje
Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol
Tinosorb M
filtr chemiczny
Terephthalylidene Dicamphor Sulfonic Acid
Mexoryl SX
filtr chemiczny, jedynym właścicielem patentu jest firma L'Oréal i tylko w jej produktach występuje
Zinc Oxide
tlenek cynku
filtr fizyczny, bardzo popularny, nieefektywny – niestety, by uzyskać porządną ochronę UVA, trzeba stosowac wysokie stężenia
Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate
Uvinul A Plus
filtr chemiczny, produkt BASF, jeden z najnowszych filtrów (zaaprobowany przez EU w styczniu 2005) na razie rzadko spotykany, używany m.in. przez RoC (Johnson & Johnson)
Disodium Phenyl Dibenzimidazole Tetrasulfonate
Neo Heliopan AP
filtr chemiczny, na razie rzadko spotykany, używany m.in. przez RoC (Johnson & Johnson)
Filtry UVB (290-320nm) and UVAII (320-340nm)
4-Methylbenzylidene Camphor
Eusolex 6300
filtr chemiczny
Benzophenone-3
Uvinul M40
(Oxybenzone)
filtr chemiczny
Benzophenone-4
Uvinul MS40
filtr chemiczny
Polysilicone-15
Parsol SLX
filtr chemiczny, najczęściej stosowany w produktach do włosów
Diethylhexyl Butamido Triazone
Uvasorb HEB
filtr chemiczny
Ethylhexyl Dimethyl PABA
Eusolex 6007
(Padimate O)
filtr chemiczny, obecnie rezygnuje sie z niego; jest to jedyny filtr chemiczny o potwierdzonej zdolności wnikania  wewnątrz organizmu
Ethylhexyl Methoxycinnamate
Parsol MCX
(Octinoxate, Uvinul MC)
filtr chemiczny, jeden z najczęściej stosowanych filtrów, często obecny też w kremach pielęgnacyjnych i produktach do makijażu
Ethylhexyl Salicylate
Neo Heliopan OS
filtr chemiczny
Ethylhexyl Triazone
Uvinul T 150
filtr chemiczny
Homomenthyl Salicylate
Eusolex HMS
filtr chemiczny
Isoamyl p-Methoxycinnamate
Neo Heliopan E1000
filtr chemiczny
Octocrylene
Neo Heliopan 303
filtr chemiczny, jeden z najczęściej stosowanych filtrów
Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid
Eusolex 232
filtr chemiczny
Titanium Dioxide
Eusolex T2000,
filtr fizyczny
Tabelka pochodzi ze strony pinezka i została opracowana na podstawie zestawienia firmy CIBA. 

Oraz zestawienie filtrów dostępnych na rynku i zakres ich działania. Tabelka pochodzi z artykułu 20, sporządzonego przez  panią Annę Szymańską-Węckowską dla portalu www.kosmetyki-porady.pl


I coś jeszcze:

W jakie filtry najlepiej celować? I tutaj nie ma zgodności, na bieżąco śledzę artykuły na temat filtrów i są zagorzali zwolennicy filtrów mineralnych, ale i chemicznych. Filtry mineralne dzięki swojej specyfikacji są szczególnie polecane osobom z cerą naczyniową, bardzo wrażliwą, alergiczną oraz dzieciom,  ponieważ odbijają promienie słoneczne, a nie je pochłaniają i dodatkowo są świetnie tolerowane nawet przez najbardziej wrażliwą skórę (mechanizm działania filtrów chemicznych może wywoływać stan zapalny i powodować rozszerzanie się naczyń krwionośnych),z  drugiej strony filtry chemiczne nowej generacji posiadają obydwie cechy. Należy wspomnieć także o tym,że na filtry mineralne zapewniają nam niższą ochronę przed promieniowaniem UVA niż  filtry chemiczne. Filtry chemiczne nowej generacji skuteczniej chronią naszą skórę, ale mogą podrażniać i uczulać. Wybór należy do Was ;) I tutaj macie coś na dokładkę, filtry tak jak każdy kosmetyk wprowadzony na teren UE musi przejść rygorystyczne badania, a jego formuła musi być nieszkodliwa dla zdrowia. 

Nazwa „filtry chemiczne” budzi wiele wątpliwości wśród konsumentów, co jest spowodowane presją mediów, aby bronić się przed wszystkim co jest chemiczne. Jednak nazwa „filtry chemiczne” związana jest m.in. z innym przetwarzaniem energii promieniowania UV, niż filtry fizyczne. Jednak wszystkie kosmetyki podlegają takim samym regulacjom prawnym i przechodzą taką samą ocenę bezpieczeństwa, a produkty promieniochronne nie są wyjątkiem.Stosowanie dostępnych na rynku produktów ochrony przeciwsłonecznej w zalecanych przez producenta warunkach użycia nie stwarza ryzyka dla zdrowia. W kosmetykach stosuje się wyłącznie filtry wpisane na listę filtrów dozwolonych do stosowania w kosmetykach. Są to substancje podlegające ocenie bezpieczeństwa przez Komisje Europejską i jej komitety naukowe.Wszystkie filtry UV stosuje się w ograniczonych ilościach, regulowanych przepisami prawa.Dodatkowo, przed wprowadzeniem na rynek, każda nowa receptura jest zgodnie z obowiązującym prawem poddana rygorystycznej ocenie bezpieczeństwa uwzględniającej aktualny stan wiedzy.W przypadku produktów ochrony przeciwsłonecznej wykonywane są badania fotostabilności i fototoksyczności (bądź produktu gotowego, bądź składników - filtrów UV), a sama receptura opracowywana jest w taki sposób, aby zminimalizować wnikanie filtrów UV w skórę. Według niektórych publikacji naukowych niektóre filtry chemiczne mogą wykazywać słabe działanie proestrogenne. Badania te są jednak prowadzone w warunkach in vitro lub na zwierzętach z doustnym stosowaniem substancji. Nie odzwierciedlają więc rzeczywistych warunków stosowania filtrów chemicznych. Nie ma żadnych badań, który wykazałyby szkodliwy wpływ na organizm człowieka. Oczywiście wszystkie wyniki badań są uwzględniane przy ocenie bezpieczeństwa nowych filtrów UV lub nowych receptur produktów ochrony przeciwsłonecznej.
UVAga słońce!

Myślę, że do filtrów (jak do wszystkiego) potrzebny jest dystans i nie należy popadać w skrajności. Osobiście jestem fanką filtrów chemicznych, dlaczego ?
  • Bo skutecznie chronią moją skórę, zarówno przed promieniowaniem z zakresu UVB, jak i UVA
  • Bo konsystencja produktu z filtrami chemicznymi jest lżejsza, mniej toporna i dobrze się rozprowadza
  • Bo jestem w stanie nałożyć przepisową ilość i wyglądać jak człowiek
  • Bo filtry chemiczne są niekomedogenne
  • Bo filtry chemiczne nie bielą i nie ścierają się tak łatwo jak filtry mineralne 
Jak wybrać skuteczny preparat? I na co zwracać uwagę?
Kochani, wina leży przede wszystkim po naszej stronie, bo nagminnie używamy zbyt małej ilości produktu i zbyt rzadko go reaplikujemy, ale o tym wspomnę w drugiej części posta o filtrach. Przede wszystkim najbardziej interesuje nas ochrona  przed promieniami UVA, bo to pod ich wpływem powstają odczyny fototoksyczne i fotoalergiczne, zmiany nowotworowe i długo utrzymująca się hiperpigmentacja (przebarwienia skórne). Co więcej, producenci strasznie się wycwanili i rzadko kiedy umieszczają taką informację na opakowaniu, czasem bywa, że musimy do tego sami dociekać, prosząc o taką informację w e-mailach. Zwracajmy uwagę na to, by filtr chronił naszą skórę zarówno przed promieniowaniem UVB, jak i UVA, ze szczególnym naciskiem na promieniowanie UVA. Na etykietkach znajdziecie także ostatnio modne skróty takie jak PPD i IPD. Co to takiego? Jest to wskaźnik ochrony przed promieniowaniem UVA, który określa się poprzez wywołanie przez promieniowanie UVA opalenizny natychmiastowej (IPD) lub trwałej (PPD) uzyskanej po ekspozycji skóry bez i z zastosowaniem różnych kosmetyków ochronnych.Przyjmuje się, że IPD informuje, w jakim stopniu preparat chroni przed UVA(maksymalnie osiągane jest IPD 90, dające 90% ochrony), natomiast PPD – ile razy zmniejszyła się dawka promieniowania UVA absorbowana przez skórę. Wskaźniki te są jednak czasami ze sobą sprzeczne, dlatego do dzisiaj nie opracowano jednej metody oznakowania produktów chroniących przed promieniowaniem słonecznym.
Niestety, wskaźnik ten nie musi odpowiadać wskaźnikowi innego producenta (np. PPD 30 Biodermy nie jest ówne PPD 30 filtrom La Roche Porsay. Bardziej wiarygodne są standardy australijskie. Miejmy także na uwadze fakt, że żaden filtr nie zapewni nam 100% ochrony i w każdej możliwej sytuacji zabezpieczajmy skórę fizycznie (kapelusz, okulary, białe ubranie) oraz korzystajmy z cienia.
I teraz najważniejsza kwestia, jak to jest z  tymi wskaźnikami, faktorami. Prawdą jest, że im wyższy faktor, tym wyższa ochrona, ale nie są to aż takie różnice w ochronie jakby mogłoby się nam wydawać. Spf to stosunek  minimalnej dawki promieniowania powodującej rumień na skórze chronionej produktem do ochrony przeciwsłonecznej do minimalnej dawki promieniowania powodującej rumień na skórze niechronionej. Prościej : Jeśli mamy nałożony filtr spf 50+, to rumień na naszej skórze pojawi się 50 razy później niż na skórze bez kosmetyku ochronnego.Faktor możemy obliczyć takim oto prostym równaniem, gdzie MED oznacza minimalną dawkę rumieniową (czyli taką dawkę promieniowania, jaka spwooduje u nas rumień)
                MED skóry chronionej
SPF= ______________________
                MED skóry niechronionej

 SPF określa zdolność kosmetyku do ochrony tylko przed rumieniotwórczym promieniowaniem UVB, a jego wartość rośnie wraz ze stężeniem filtrów w preparacie. Filtr z faktronem spf 50 chroni naszą skórę w prawie 98%, spf 30 około 96.7%, spf 15 93.3%,a  spf 2 do 50%, tak jak widać różnicę między faktorami spf 50, a 30 są niewielkie. Jest to dobra wiadomość dla osób, które mordują się z filtrami,z  własnego doświadczenia wiem, że filtry z  niższym faktorem spf są bardziej użytkowe i komfortowe. Pewnie nasuwa Wam się pytanie, czemu używam filtrów z spf 50+, a no dlatego, że moja skóra ciągle katowana kwasami i retinoidami jest niezwykle wrażliwa i ostro reaguje na promienie słoneczne rumieniem. Wybierając filtr zwracam uwagę przede wszystkim na ochronę UVA, która z zasady jest wyższa, im wyższy faktor filtra.UWAGA! Nie jest prawdą, że filtr spf 30 będzie słabszy od filtra spf 50, znam takie przypadki, kiedy filtry z niższym faktorem mają wyższy stopień ochrony przed UVA niż te z wyższym. Czytamy etykiety! Uwierzcie mi, że sama analiza składu nie wystarczy - dla mnie filtry są wyższą szkołą jazdy i nigdy nie wzięłabym się za stworzenie własnego kosmetyku chroniącego przed promieniowaniem UV i nigdy nie analizuję składu tych produktów. Dla rozjaśnienia - cena nie jest wyznacznikiem jakości produktu, każdy kosmetyk chroniący przed UV podlega tym samym normom i badaniom. Każdy kosmetyk musi chronić skórę w deklarowanym stopniu ochrony, produkty droższe mogą zawierać bardziej innowacyjne i stabilniejsze filtry, ale nie jest to regułą.
Oczywiście wybieramy stabilne filtry, ale miejmy na uwadze, że, każdy nowy produkt, który ma za zadanie chronić naszą skórę przed promieniami UV musi przejść rygorystyczne badania fotostabilności i fotoksyczności. 

Reasumując:
  • Zwracamy szczególną uwagę na ochronę przed promieniowaniem UVA, które jest tak samo intensywne o każdej porze roku i dnia. To ono powoduje przebarwienia, zmiany nowotworowe, czy szybsze starzenie się skóry.
  • Zwróćmy także uwagę na ochronę przed promieniami UVB, czyli faktor spf. Jeśli nasza skóra szybko się rumieni, jest blada, wrażliwa i szybko ulega poparzeniom, koniecznie wybierajcie najwyższy stopień ochrony. 
  • Najlepszym wyborem będą filtry chemiczne lub chemiczno-mineralne, nie spotkamy aptecznego, niestabilnego filtra. 
  • Mile widziane są antyoksydanty, które wzmacniają działanie filtrów, np. witamina C. 

Aha i na samym, szarym końcu wspomnę jak to jest z witaminą D. Aby doszło do biosyntezy witaminy D potrzebne są promienie słoneczne, ALE miejmy na uwadze, że przy naszym klimacie, nasłonecznieniu i żywieniu prawie każdy Polak ma niedobory witaminy D i raczej nie ma to znaczenia, czy używa filtrów, czy też nie. Suplementować tą witaminą powinien się każdy, bez wyjątku. Zwróćmy uwagę także na to, że filtry nie gwarantują nam 100% ochrony i część promieni słonecznych mimowolnie penetruje naszą skórę. Są to informacje skonsultowane z dermatologiem.



Nie jestem żadnym guru, ale temat filtrów jest bardzo bliski memu sercu. Mam nadzieję, ze ten wpis okazał się pomocny ułatwi Wam wybór filtru przeciwsłonecznego . ;) W tym miesiącu powinny pojawić się kolejne części postów o filtrach :)


Pozdrawiam :)

12:12

Woda pietruszkowa i olej z nasion pietruszki, czyli o ulubieńcach ostatnich miesięcy

Woda pietruszkowa i olej z nasion pietruszki, czyli o ulubieńcach ostatnich miesięcy

 Cześć kochani :)

Niestety wpisy nie pojawiają się tak często jak kiedyś, ale postaram się stawać nawet na rzęsach, byście nie musieli czekać aż tak długo na kolejny post ;) Dzisiejszymi bohaterami będą dwa cudowne, naturalne kosmetyki. Piszę o nich celowo w tym miesiącu, ponieważ bez problemu dostaniecie świeżą, pachnącą natkę pietruszki.

Na samym początku opiszę Wam właściwości pietruszki, są one naprawdę imponujące i nie rozumiem, czemu nie doceniamy naszych regionalnych, sezonowych warzyw i owoców. Ile osób słyszało o zawartości witaminy C w papryce, pomarańczy, czy marakui? A ile z Was słyszało o tym, że 1 łyżka posiekanej natki pietruszki zapewnia nam dzienną dawkę spożycia tej witaminy? To tylko jedna z wielu witamin występujących w pietruszce, bowiem jest ona prawdziwą skarbnicą minerałów i niezbędnych witamin takich jak prowitamina A, witamina PP, K, z grupy B oraz magnez i żelazo. To prawdziwa odżywcza bomba, dlatego jest ona nieodłącznym elementem zdrowej diety, zwłaszcza w kuracjach oczyszczających i odchudzających.

W dzisiejszym poście poruszę jednak kwestię użytku zewnętrznego, bowiem natka pietruszki przez unikalny skład sprawdza się wyśmienicie w pielęgnacji cery dojrzałej, nieelastycznej, poszarzałej, wrażliwej, trądzikowej, zanieczyszczonej i naczyniowej.

O wodzie pietruszkowej słyszałam kilka lat temu, sporządzała ją moja koleżanka i zachwalała jej niesamowite odświeżające i rozjaśniające właściwości.Byłam młoda i głupia, więc sięgałam moim zdaniem po lepsze kosmetyki drogeryjne, niż jakieś babcine wynalazki ;) Kiedy na nowo zaczęłam dbać o swoją cerę, o wodzie pietruszkowej zrobiło się już bardzo głośno. No i się nie dziwię, moim zdaniem to jeden z lepszych naturalnych toników.

Wykonanie wody pietruszkowej jest banalnie proste, potrzebujemy natki pietruszki i wody, najlepiej mineralnej. Naszą natkę pietruszki siekamy, wrzucamy do szklanego słoiczka i zalewamy wodą na noc. Po około 12 godzinach nasz tonik jest gotowy, wystarczy go tylko przecedzić. Woda pietruszkowa ma ważność około 5-10 dni i należy ją przechowywać w lodówce, koniecznie w szklanym opakowaniu.


Jak na moją cerę działa woda pietruszkowa?
  • Doskonale odświeża i tonizuje
  • Ochładza i przynosi niesamowite ukojenie
  • Likwiduje obrzęki, zasinienia i opuchlizny (zwłaszcza pod oczami)
  • Cera jest widocznie rozjaśniona, wygładzona i sprawia wrażenie świeżej i wypoczętej
  • Działa antybakteryjnie i widocznie przyspiesza gojenie skóry 
  • Niesamowicie wygładza skórę 
Jak używam wody pietruszkowej?
  • Jako toniku
  • Jako bazy do toników z kwasami, peelingów i maseczek
  • Jako odświeżająca mgiełka do twarzy
  • Jako wcierka do włosów
Działanie wybielające i orzeźwiające wody pietruszkowej możecie wzmocnić dodając soku z  cytryny, czy limonki. Pietruszka działa antyoksydacyjnie, wymiata wolne rodniki i dzięki swoim właściwościom sprawia, że skóra jest elastyczna i wygląda znacznie młodziej. Woda pietruszkowa wykorzystywana jako wcierka do włosów hamuje ich wypadanie, odżywia skórę głowy i sprawia, że włosy są gęściejsze. Tonik ma pH 6.5.

A teraz nadszedł czas na mojego ulubieńca olejowego ;) Olej z nasion pietruszki kupiłam dzięki mojej czytelniczce (bardzo Ci dziękuję :*) i okazał się strzałem w dziesiątkę. Jest to niezwykle cenny olej, o którym nie jest zbyt głośno i mam cichą nadzieję, że po moim wpisie trafi na Wasze listy życzeń, bo jest zdecydowanie warty zakupu.Olej jest lekki, wchłania się bardzo szybko i nie powoduje żadnych zaskórników, czy stanów zapalnych, ba, ma nawet na nie świetny wpływ! Zauważyłam, że ślady po stanach zapalnych giną bardzo szybko, nie bliznowacą się, a skóra mimo bladości ma ładny, promienny i zdrowy koloryt. Nie mam także większych problemów z naczynkami, działa na mnie długofalowo i jest to jeden z niewielu olei, który ma tak świetny wpływ na moją cerę. Od kiedy pracuję, przez klimatyzacje moja skóra stała się jeszcze bardziej wymagająca - ten olej trzyma ją w ryzach. Będę go kupować regularnie i z pewnością zaliczę go do odkryć kosmetycznych tego roku.


Co wyróżnia olej z nasion pietruszki? Przede wszystkim niezwykle bogaty i unikalny skład, olej ten zawiera UWAGA! do 72% kwasu petroselinowego, który ma niebagatelny wpływ na naszą skórę.Olej z nasion pietruszki ma zgniłozielony kolor i bardzo mocny zapach pietruszki, czasami aż bolała mnie od niego głowa i nie mogłam przez niego zasnąć ;/

,,Kwas petroselinowy obecny w oleju z pietruszki ma znaczący wpływ na procesy różnicowania komórek skóry. Działanie kwasu petroselinowego polega na aktywacji receptorów PPAR (Peroxisome Proliferator-Activated Receptor) w skórze, dzięki czemu pobudzona zostaje produkcja lipidów naskórka (ceramidów i steroli) oraz protein naskórkowych (inwolukryny i profilagryny), jak również pobudzone zostają procesy formowania prawidłowych komórek skóry oraz procesy gojenia. Dzięki tym mechanizmom, kwas petroselinowy poprawia barierę ochronną skóry, zwiększając nawilżenie skóry, pobudza metabolizm skóry, wpływa na regenerację naskórka oraz sprzyja gojeniu, zmniejszając stany zapalne w skórze. Dodatkowo kwas ten poprawia mikrokrążenie w drobnych naczynkach, dzięki czemu skóra nabiera lepszego kolorytu.''
 Biochemia Urody
Ponadto olej jest niezwykle bogaty w witaminę C, PP, K, prowitaminę A , witaminy z grupy B oraz żelazo i magnez. Jest to skoncentrowany typ oleju, dlatego używamy go do 5-20% w połączeniu z  innymi olejami, tonikami. Za pierwszym razem użyłam go w zbyt dużej ilości i rzeczywiście jest zbyt mocny - obudziłam się z liftingiem na twarzy, skóra była bardzo ściągnięta.Silnie pobudza krążenie krwi - dzięki temu niesamowicie ujędrnia, pobudza i ujednolica koloryt skóry, a także uszczelnia naczynka krwionośne.

Właściwości oleju z nasion pietruszki
  • Działa przeciwzapalnie, antybakteryjnie, ściągająco i antyseptycznie
  • Widocznie wygładza skórę
  • Poprawia nawilżenie, skóra jest bardziej elastyczna i jędrna
  • Przyspiesza gojenie skóry 
  • Poprawia koloryt skóry i rozjaśnia przebarwienia
  • Ma zbawienny wpływ na naczynka - wzmacnia je i zapobiega ich pękaniu
  • Hamuje wypadanie włosów
  • Działa antycellulitowo

Swój olej kupiłam na stronie e-naturalne, około 6 złotych za 10ml. Z racji tego, że olej jest bardzo, ale to bardzo wydajny, dla mnie nawet ze względów ekonomicznych jest warty zakupu. Olej ma krótką ważność - około 3-4 miesięcy od daty produkcji.


Znacie właściwości pietruszki?:)