19:00

Filtr przeciwzmarszczkowy Ziaja Med spf 50+

Hej kochani!

Na wstępie chciałabym Was bardzo przeprosić na kilkudniową przerwę w blogowaniu - ale chyba nie będziecie mieć mi tego za złe. Postaram się połączyć regularne blogowanie z pracą, na szczęście okres przedświąteczny dobiega końca i w sklepach nie ma już takiego ruchu jak wcześniej :)

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzję filtru przeciwzmarszczkowego Ziai Med, który kupiłam całkiem przypadkowo. Tak jak wiecie, ochrona przeciwsłoneczna to u mnie obowiązek i nie ma zmiłuj - a że przywykłam do taniego filtru Ziai, ciężko jest mi przerzucić się na droższe dermokosmetyki tego typu ;) Niestety w aptekach nie dostałam mojej ukochanej wersji matującej, więc sięgnęłam po wersję przeciwzmarszczkową przeznaczoną dla cery suchej i dojrzałej, a w zestawie dostałam krem przeciwzmarszczkowy na noc rozjaśniający przebarwienia (swoją drogą jest bardzo przyjemny i pielęgnuję nim dekolt i szyję). Sam filtr nie przebił wersji matującej, ale to chyba takie 'widzi mi się' bo ostatnio jestem bardzo wybredna.


Zacznę od składu - w filtrze mamy stabilne filtry chemiczne, nie ma w nim ani grama filtrów fizycznych, więc produkt nie ma prawa bielić. Kosmetyk nie zawiera także nieszczęsnego Parsola, więc nie musicie się obawiać, że zdestabilizujcie filtr kolorówką.

Oprócz filtrów chemicznych, w składzie znajdziecie także nawilżającą glicerynę i pantenol - ten filtr naprawdę nawilża, a przy tym nie spowodował u mnie zaskórników. Oczywiście nie jest to substytut nawilżaczy, ale cery tłuste, czy mieszane, które potrzebują małej dawki nawilżenia, powinny być z niego zadowolone pod tym względem.

Konsystencja - bardzo lubię silikonowe konsystencje. Filtr genialnie rozprowadza się po twarzy, ma świetnie wyważoną lekkość i ciężkość. Nie jest tępy, ale też nie jest mało treściwy. Nie będziecie mieć żadnych problemów z nałożeniem odpowiedniej ilości - mogłabym go nakładać, reaplikować i tak go nie widać zbytnio na twarzy. Zachowuje się jak typowy krem nawilżający.Jest transparentny, o delikatnie żółtym zabarwieniu, po nałożeniu wygląda bardzo naturalnie.

Walory użytkowe są przyjemne - świetna aplikacja.. ale zostawia delikatnie lepką twarz. Zawieje wiatr i pół twarzy jest zalepione włosami, niezbyt przyjemne uczucie :D Ale na tle innych filtrów wychodzi naprawdę dobrze, i ta cena - 13-15 złotych za filtr spf 50+, który nie szkodzi cerze tłustej? Tylko brać!

Mogę przyczepić się do opakowania, no cóż jest proste, nieco tandetne wykonane, filtr lubi sobie wyciekać. Plastik jest elastyczny i miękki, można wydobyć produkt do samego końca. Tubka jest z zakręcaną nakrętką.  Ale przynajmniej działanie jest świetne, tak jak cena. Może i dobrze, że producent zaoszczędził na opakowaniu :)




Działanie i odniesienie do obietnic producenta
Przede wszystkim filtr zapewnia nam wysoką ochroną przed promieniowaniem UVA i UVB, nie widzę nowych przebarwień, te po stanach zapalnych nie są utrwalane, a cera jest bladziutka. Dokładny stopień ochrony:
SPF: 64,7
PPD in vivo: UVA:27,2
PPD in-vitro: UVA-PF: 23,3
UVA-PF/SPF: 0,42 (rekomendacja dla „UVA-PF/SPF” to co najmniej 0,33)
Ochrona PPD dla mnie jest zbyt niska na lato, ale osoby, które pracują w zaciemnionych miejscach, albo nie wystawiają się celowo na słońce i nie używają żadnych fotouczulających produktów wewnętrznie i zewnętrznie, powinien być wystarczający.Produkt oczywiście zapobiega podrażnieniom i neutralizuje wolne rodniki - jak każdy filtr. No i tutaj muszę pochwalić Ziaję, bo nie poleciała zbyt daleko ze swoimi obietnicami i nie mam do czego się przyczepić ;) Filtr chroni, neutralizuje wolne rodniki, zapobiega podrażnieniom słonecznym. zabezpiecza skórę przed powstawaniem przebarwień i do tego nawilża. Bardzo przyjemnie, delikatnie, w sam raz dla cer, które nie potrzebują aż takiej dawki nawilżaczy.

Nie szkodzi cerze trądzikowej - produkt jest niekomedogenny i nieaknegenny.

No i pewnie zadacie sobie pytanie, dlaczego raczej nie kupię go ponownie. Mianowicie filtr przez swoją konsystencję, która podoba mi się w użytkowaniu, to po nałożeniu zostawia różne efekty. I tak naprawdę nie wiem od czego to zależy - raz wygląda idealnie... wtapia się w skórę i zostawia bardzo świeżą, promienną cerę, a raz sprawia wrażenie mokrej twarzy i wyglądam jak po intensywnym wysiłku fizycznym. Poza tym przez swoje zabarwienie, na mojej twarzy lubi żółknąć. Raz wyglądam bardzo naturalnie, raz mam aż żółtą skórę i muszę zetrzeć filtr chusteczką i nałożyć go ponownie. No i lubi się rolować - ale na szczęście tylko w okolicach szczęki, co da się umiejętnie zatuszować. ;) 

Poniżej zamieszczam Wam zdjęcie, które już wcześniej pojawiło się nas blogu, ale akurat mam na nim filtr Ziai przeciwzmarszczkowej.



Filtry Ziai nie matują - dla mnie to nie jest minus, bo to filtr a nie lekki krem nawilżający. Tą niedogodność zawsze można zmatowić pudrem bambusowym, ryżowym, perłowym, czy skrobią. Wiem, że wielu osobom to przeszkadza, ale po zużyciu kilkudziesięciu tubek filtrów różnych firm, stwierdzam, że filtry nigdy nie będą użytkowe, a jeśli będą, to nie zapewnią nam odpowiedniej ochrony. Przykład? Filtr Vichy, po którym miałam opaleniznę.

Niewiele go różni od wersji matującej, są bardzo podobne. Z tym, że wersja matująca po prostu bardziej przypadła mi do gustu. 

Filtr jest ponoć wodoodporny, ale po dostaniu się wody tworzy białe smugi i natychmiast się ściera. Podobnie jest z potem - trzeba go reaplikować, bo nie jestem pewna co do jego ochrony w takich sytuacjach.

Czy go polecam ?
Oczywiście, że tak. Wersja przeciwzmarszczkowa jest bardzo podobna do wersji matującej, ale niestety pozostawia różne efekty na twarzy i lubi żółknąć. Nie lubię takich niespodzianek i zdecydowanie będę sięgać po wersję matującą, choć z matem ma niewiele wspólnego.

Czy będę używać filtrów Ziai? Tak, i tak sobie myślę - pracuję w zaciemnionych pomieszczeniach i przy światłach jarzeniowych, chyba ta ochrona PPD będzie odpowiednia. Najwyżej na 'awaryjne' wyjazdy zakupię filtr Uriage :)


A tak przy okazji, życzę Wam spokojnych, spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze Świąt :)


Znacie filtry Ziai ?

32 komentarze:

  1. Słyszałam na temat filtrów ziai skrajne opinie, także pewnie dopóki sama się nie przekonam, nie będę wiedziała, co o nich myśleć. Inna rzecz, że niestety do produktów tej marki zwykle mam sporo zastrzeżeń, jakoś mi z nimi nie po drodze, pytanie więc, czy w ogóle na taki filtr mogłabym się zdecydować. Jakoś przywykłam do tych azjatyckich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nie przepadam za Ziają, ale zdarzają się prawdziwe perełki. Ich kremy do twarzy to jakaś tragedia, ale cieszę się, że chociaż filtry nie robią mi krzywdy i świetnie chronią przed promieniowaniem UV ;)

      Usuń
  2. Mam matową kupiłam po Twojej recenzji i teraz wiem jak ważna jest ochrona dużo uczę się od Ciebie ;* Wesołych :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Matująca wersja w ogole mnie nie matuje , świecę się jak żarówa więc kolejnym moim filtrem będzie Vischy ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety ten filtr nie matuje, ale nie tego oczekuję od filtra. Zawsze można go zmatowić skrobią. ;)

      Usuń
  4. Szkoda, że pozostawia "mokrą" warstwę. Na co dzień chodzę w rozpuszczonych włosach i oczyma wyobraźni widzę kosmyki przyklejone do policzka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, musiałam przerzucić się na związane włosy, kiedy idę do pracy ;)

      Usuń
  5. Ja mam wersję matującą i bardzo jej nie lubię! Robi na twarzy tłustą warstwę, którą czuję jeszcze długo po nałożeniu i mam wrazenie, że cera jest "zaklejona". Jednak Vichy i LRP to moje filtrowe KWC :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, wersja matująca ma niewiele wspólnego z matem, obydwa filtry jest bardzo czuć na twarzy. ALE przemawia do mnie cena i działanie, Vichy emulsja matująca zapewnia mi niższą ochronę, mimo że jest bardziej komfortowy w użytku, to z pewnością nie kupię go ponownie.

      Usuń
  6. Właśnie noszę się z zamiarem jego kupna bądź wersji matującej. Wszystko mi się pokończyło ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, ale ostrzegam, że trzeba go matowić :)

      Usuń
  7. Ja juz swój ideał znalazłam, ale kusi mnie i tak matujaca ziaja ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie również ochrona przeciwsłoneczna to podstawa. Kwaszę się, co prawda, tylko trochę, ale nie znoszę opalonej skóry, a opalam się bardzo łatwo :(. W tej chwili używam filtra dla dzieci Babydream, takiego żółtego. Ma przyzwoity skład, ale niestety bieli i okropnie trudno się wchłania (nałożony w "przepisowej" ilości pozostaje na skórze ponad półtorej godziny!). Już się nie mogę doczekać aż go zużyję i kupię sobie coś nowego - może właśnie Ziaję ;).
    A powiedz jeszcze, zamawiałaś skądś, kupiłaś w aptece, drogerii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filtr Ziai kupuję w aptece, z zestawie z żelem za 18 złotych :)

      Usuń
  9. chyba się na niego skuszę, ale w wersji matującej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Polowałam na filtr Vichy, ale w aptece była tylko wersja 30SPF, zależało mi na tej wysokiej.
    W zeszłym roku sprawdził się znakomicie. W zastępstwie zatem kupiłam matujący od Ziai.
    stosuję od dwóch tygodni i muszę napisać, że sprawdza się całkiem dobrze :)
    Aczkolwiek lipcowo-sierpniowych upałów nie wyobrażam sobie bez matującej wersji Vichy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Filtr Vichy jest niezwykle komfortowy, ale miałam po nim opaleniznę. I głównie przez niską ochronę PPD jest u mnie przekreślony raz na zawsze, na lato wracam do Uriage - okropny w aplikacji, ale geniusz w ochronie przed UV :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam tę wersję, mimo, że nie matuje :) Za to tak jak piszesz - mogę go nakładać i nakładać, elegancko wygląda, nie bieli, przypudruję go pudrem bambusowym i cały dzień jest ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można przymknąć oko na brak matu, filtr jest niezwykle przyjemny w aplikacji i wygląda znośnie na twarzy. No i chroni :)

      Usuń
  13. Nie wiem Ewciu, czy masz wersję tonującą, ale jeśli nie, to nie polecam. Robi na twarzy ciasto, nałożona w przepisowej ilości. No i u mnie jest deczko za ciemna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam próbkę i zużyłam ją w bólach.... Tak jak piszesz - robi ciasto na twarzy, waży się i jest dla mnie za ciemna.

      Usuń
    2. Uuuu a miałam ją kupić jutro :(

      Usuń
    3. Właśnie chciałam zapytać o wersję tonującą,bo np mi bardzo przypadła do gustu, nie stosuję już po jej aplikacji żadnych kosmetyków i wygląda buzia jak po BB.

      Usuń
    4. To zależy od ilości nałożonego preparatu, niestety w ilości jakiej nakładam filtry wersja tonująca wygląda tragicznie.. a zależy mi na ochronie, od wyglądu mam puder naturalny i minerały ;)

      Usuń
  14. witaj,
    zastanawiam się właśnie nad kupnem kremu z filtrem poniewaz zaczynam zabiegi laserowego zamykania naczynek na twarzy. kosmetyczka poleciła mi krem farmony twarz ekspert spf 50. Używałas może? Możesz coś o nim powiedzieć?
    Pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, niestety nie używałam tego filtra i ciężko jest mi cokolwiek o nim powiedzieć. Ze swojej strony polecam filtr matujący i antyoksydacyjny z Ziai oraz Uriage Hyseac. Jeśli nie masz cery trądzikowej - La Roche Porsay i Bioderma :)

      Usuń
  15. To jeszcze chyba jeden, bodajże tonujący Ziaja ma w w swojej ofercie? Przyznam szczerze, że to właśnie taka wersja mnie kusi, choć nie pogardziłabym też wersja matującą ;)
    Używałaś może, Ewo i tą, trzecią wersję ?:) Btw ciekawe jak z kryciem..
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używałam, próbkę. I na próbce się skończyło. Kolor dla mnie zupełnie nietrafiony, marchewkowato u mnie wyglądał. Szczerze, to nałożony w odpowiedniej ilości wygląda tragicznie i wolę już błysk po neutralnych filtrach ;) Być może trafisz z odcieniem, może nałożony jako produkt tonujący sprawdziłby się w wyrównaniu kolorytu, ale mówię mu stanowcze nie jako produkt ochronny, który jednak trzeba nakładać w przepisowej ilości ;)

      Usuń
    2. Oo, czyli jednak nie ma co.. skoro marchewkowy, to i mi by nie pasował. Pożądane u mnie są żółte tony ;)
      Dziękuję za odpowiedź :*

      Usuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!